Ocena użytkownika Megaloxantha (Janko Pytlak) z 9.08.2018, ocena 4; Cztery gwiachy, poczerwieniałe od rdzy i niespełnionych idei sprawiedliwości społecznej. Za pieczołowitość, autorski wybór i zmarłych ,,zawróconych".
(1) Przyczynek do demitologizacji. Zadziwiająca skłonność bohaterów do lewicowania, połączona z czymś na kształt swingerstwa. Wyobcowanie poza granicami kraju. Dużo innych spraw, ale nie można się znęcać. Wydaje się, że coś na kształt samowoli szlacheckiej występujące u Polaków, widoczne u tych tuzów inteligencji w niekiedy karykaturalnej formie (ledwie wspomniany Franz Fischer, ale ci, którzy zostali omówieni starczą), musiało doprowadzić do katastrofy we wrześniu 1939 r.
(2) Niektórzy narzekali, że narracja i styl nie te (przestarzałe); że można się zgubić. Pewnie tak. Niektóre fragmenty korespondencji mogą nużyć. Na pewno spotkania z autorką są żywsze, a odtajnianie archiwów pozwala na ciągłe uzupełnianie informacji, których tu nie ma. Choć nie wszystkim podoba się grzebanie w przeszłości z dystansem chirurga.
(3) Wielcy bez znajomych nie istnieją (na wielu płaszczyznach). Czy na pewno warto było? Czy aż tak wiekopomne dzieła stworzyli? Ktoś poza Polską się nimi zachwyca? Że Niemcy Iredyńskim? Mają swoich ,,pajetów", więc polskich im nie potrzeba, a ze światowych wystarczy coś z Francji i Anglii.
(4) Wyraziście zaznaczona wizja straconych szans. Jak to ujmują Anglicy: Eastern European gloominess. Albo jak to ujmował tow. Wiesław, niechcący parodiując rzeczywistość: ,,Gdybyśmy mieli blachy, to byśmy produkowali konserwy. Ale nie mamy mięsa".Cztery gwiachy, poczerwieniałe od rdzy i niespełnionych idei sprawiedliwości społecznej. Za pieczołowitość, autorski wybór i zmarłych ,,zawróconych".
(1) Przyczynek do demitologizacji. Zadziwiająca skłonność bohaterów do lewicowania, połączona z czymś na kształt swingerstwa. Wyobcowanie poza granicami kraju. Dużo innych spraw, ale nie można się znęcać. Wydaje się, że coś na kształt samowoli szlacheckiej występujące u Polaków, widoczne u tych tuzów inteligencji w niekiedy karykaturalnej formie (ledwie wspomniany Franz Fischer, ale ci, którzy zostali omówieni starczą), musiało doprowadzić do katastrofy we wrześniu 1939 r.
(2) Niektórzy narzekali, że narracja i styl nie te (przestarzałe); że można się zgubić. Pewnie tak. Niektóre fragmenty korespondencji mogą nużyć. Na pewno spotkania z autorką są żywsze, a odtajnianie archiwów pozwala na ciągłe uzupełnianie informacji, których tu nie ma. Choć nie wszystkim podoba się grzebanie w przeszłości z dystansem chirurga.
(3) Wielcy bez znajomych nie istnieją (na wielu płaszczyznach). Czy na pewno warto było? Czy aż tak wiekopomne dzieła stworzyli? Ktoś poza Polską się nimi zachwyca? Że Niemcy Iredyńskim? Mają swoich ,,pajetów", więc polskich im nie potrzeba, a ze światowych wystarczy coś z Francji i Anglii.
(4) Wyraziście zaznaczona wizja straconych szans. Jak to ujmują Anglicy: Eastern European gloominess. Albo jak to ujmował tow. Wiesław, niechcący parodiując rzeczywistość: ,,Gdybyśmy mieli blachy, to byśmy produkowali konserwy. Ale nie mamy mięsa".