To dramatyczna opowieść o niespełnionych ambicjach, grafomanii, usilnym parciu na szkło. Głównego bohatera, aspirującego pisarza – Zenona, pewnie nie polubicie, a może nawet… znienawidzicie? Jego kręte losy poznacie z różnych perspektyw; toksycznej matki, która miewa notoryczne napady melancholii i problemy z alkoholem, ogrodnika jarającego non stop trawę i podstarzałego szofera. Każdy z drugoplanowych bohaterów będzie inaczej rysować kontrasty, światłocień i kontury, coś dopełniać, zamazywać, uwypuklać i dopowiadać. Akcja dzieje się na obrzeżach Krakowa, choć pewnie mieszkańcy Bieżanowa się mogą na takie określenie pogniewać. Znajdzie się też miejsce na epizod paryski podlany sosem holenderskim. Na dodatek trochę popkultury, trochę ignorancji, trochę klasistowskiego przerysowania, może pojawi się w niej ktoś, kogo dobrze znacie z poprzedniej powieści. Nie zabraknie miejsca też – i przede wszystkim – na emocje, bo o to przecież w literaturze chodzi. Do skonsumowania są także smaczki typowo folklorystyczne; maczety, siekiery, Wisła, Cracovia i Biedronka. Będzie Kazimierz, Stare Miasto też. Będą alkohol, trawa i prochy. Turnaua nie będzie, ale swoje pięć minut znajdzie się dla Radiohead, Kasabian i Red Hot Chilli Peppers. Całość zamyka się w nawiasie trzech kompozycyjnych aktów, stylizowanych na formę dramatu.