Jak to zwykle u Browna bywa, książka naszpikowana jest detalami. Autor dba o to, by wszystko było jak najbliższe prawdy. Nie skąpi nam zatem szczegółów związanych z kosmosem, meteorytami, oceanami, lodowcami i wszystkim, co wiąże się ze znaleziskiem. Dane techniczne, które pojawiają się często, są dość logicznie wyjaśniane, nie ma więc obaw, że się gdzież pogubimy albo czegoś nie zrozumiemy.
W powieści nie brakuje akcji. Cały czas coś się dzieje, czymś jesteśmy zaskakiwani, tempo nie zwalnia ani na chwilę. Autor jak zwykle serwuje nam niespodziewane rozwiązania i dba o to, by przekazywać informacje na tyle skąpo, byśmy nie domyślili się, kto stoi za całą tą sprawą. Kieruje nasza uwagę w zupełnie inną stronę, a w finale zaskakuje.
Lektorem Zwodniczego punktu jest Jacek Rozenek. Aktor czyta wszystkie książki Browna i jest w tym świetny. Zmienia tonację w zależności od bohatera, nadając postaciom indywidualne sposoby mówienia. Bardzo dobrze interpretuje tekst, w odpowiednich momentach podnosząc głos, zniżając, przerywając. Audiobooki z jego udziałem zawsze oznaczają przyjemność słuchania.
Zwodniczy punkt nie wpisał się na listę moich ulubionych powieści Browna. Niemniej cieszę się, że ją poznałam, ponieważ gdy pierwszy raz podchodziłam do tej lektury, nie umiałam się zmusić do skończenia jej, w efekcie odłożyłam ją po jednej trzeciej całości. Teraz udało mi się poznać jej zakończenie. Jak zawsze autor zachwycił mnie kunsztem wykonania, dokładnością i szczegółowością, umiejętnością budowania napięcia. I choć to dobra książka sensacyjna, ja pozostanę fanką profesora Langdona i pozycji z jego udziałem.
Super wciąga. Wcześniej wysłuchałam Cyfrową Twierdzę, też świetnie się słucha, ale Zwodniczy punkt lepszy. Wymrzony scenariusz na dobry, sensacyjny hollywoodzki film. Czego tu nie ma. Intrygi polityczne, odkrycia naukowe, ucieczki, bardzo efektowne zmieniające się miejsca akcji, odrobina humoru i zagadki. I bardzo dobrze dobrany lektor. Dziękuję za przygodę przeżytą z tą świetnie przeczytaną książką.
Cieszę się, że po 14 - stu latach od wydania w końcu doczekałam się tej pozycji w formie, która odpowiada mi najbardziej.
Chociaż wolałabym,aby w kategorii " Sensacja i thriller" nie było takiego poślizgu.