Dariusz Reluga ma ogromny żal. Do policji, do prokuratury i w ogóle do państwa. Za to, że minęło już ponad 20 lat od zabójstwa córki, a sprawiedliwości nie stało się zadość. Mordercy nie udało się ustalić, tymczasem "po drodze" w tajemniczych okolicznościach zaginęły wszystkie prokuratorskie akta w tej sprawie. Daria Reluga miała 19 lat. Mieszkała w Gdańsku-Oliwie, na tyłach Akademii Wychowania Fizycznego, bardzo blisko Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Lubiła tam biegać. Była uczennicą XII LO w Gdańsku na Żabiance. Latem 1995 r. zdała maturę. Była najlepszą maturzystką tego roku w mieście. Gdański oddział TVP zaprosił ją na wywiad. Świetnie zdała egzaminy na Akademię Medyczną. 4 sierpnia 1995 ok. godz. 7.00 rano wyszła z domu, aby pobiegać w lesie. Miała wrócić o 9.00. Mama zauważyła, że Darii nie ma, gdy wróciła z pracy ok. godz. 15.00. Policja początkowo nie chciała w ogóle przyjmować zawiadomienia o zaginięciu. Jak mówi tata Darii, pomogło uruchomienie znajomości. Ciało Darii Relugi znaleziono następnego dnia, przykryte gałęziami i paprociami. 19-latka została zgwałcona i zamordowana. Na miejscu zabezpieczono m.in. kuchenny nóż wbity w drzewo, zakrwawioną chusteczkę (dowód, że Daria się broniła). W ciele młodej kobiety wykryto nasienie sprawcy. Materiał genetyczny został zabezpieczony, dziś jest m.in. w bazie Interpolu. Ale policyjne i prokuratorskie dochodzenie nie przyniosło żadnego efektu. Śledztwo umorzono po roku z powodu niewykrycia sprawcy. Po wielu latach, gdy do sprawy wróciło gdańskie tzw. Archiwum X, okazało się, że wszystkie akta gdzieś przepadły. Policjantom z wydziału ds. zbrodni niewyjaśnionych nie brakuje determinacji, aby sprawcę ustalić, ale jest ich zaledwie dwóch i ich możliwości są ograniczone. O sprawiedliwość od lat walczy tata Darii, Dariusz Reluga, który jest gościem najnowszego odcinka podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe".