Andrzej Pilipiuk powraca z kolejna znakomitą powieścią, w której codzienność przeplata się z elementami fantastycznymi, a wszystko to z przymrużeniem oka, okraszone humorem charakterystycznym dla autora.
Wersja audio ukazała się w interpretacji lektora, którego fani twórczości Pilipiuka docenili szczególnie za wykonanie serii „Oko jelenia”. Również „Wampira z M3” na potrzeby nagrania przeczytał Maciej Kowalik.
Lekka opowieść, w której – tak jak w PRLu – absurd goni absurd. A jakby tego było mało, głównym bohaterem jest oczywiście tytułowy wampir.
Słuchacze, którzy pamiętają poprzednia polityczną epokę, z pewnością uśmiechną się, bo ta historia może przywołać wiele wspomnień. Natomiast młodzi odbiorcy z pewnością zrozumieją treść, bo autor zadbał, aby ta opowieść nie była hermetyczna. Wartka akcja, a przy tym niezwykle zabawne i trafne spostrzeżenia i nierzeczywiście, ale niezwykle sympatyczni bohaterowie, to znakomity pomysł na poprawę nastroju.
Polecamy również nawiązujący do tej powieści audiobook „Wampir z MO”, który również dostępny jest w interpretacji Macieja Kowalika.
Wyklęty powstań ludu ziemi, powstańcie których dręczy głód...
A więc twierdzicie Obywatelu, że wampiry istnieją? Niby kraj socjalistyczny, ateizm w modzie, a tu taka wtopa. I jak tu się krzyżem odwijać? Jak wodą, tfu, święconą chlapać? A czosnek tylko granulowany i z importu z bratniej Czechosłowacji!
Myśl nowa blaski promiennymi, dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Być wampirem w PRL to nie przelewki. W społeczeństwie bezklasowym trudno tytułować się hrabią. Płaszcz i smoking nosi albo kelner, albo iluzjonista, a krew obywateli Rzeczpospolitej Ludowej ma posmak deficytu i reglamentacji.
Przeszłości ślad dłoń nasza zmiata, przed ciosem niechaj tyran drży...
Ale nie czas, by kąsać zblazowanych arystokratów w zacisznych buduarach. Prawdziwy walor odżywczy ma krew opasłych badylarzy, cinkciarzy, partyjnych kacyków i córeczek UB-eków.
Ruszymy z posad bryłę świata, dziś niczym, jutro wszystkim my!
Bo my, wampiry z PRL mamy swoją godność! Nie wysysamy biednych sarenek i jagniątek. Nie nazywamy tego WEGETARIANIZMEM! Może nie pamiętamy już o wampirzych mocach, ale mamy spryt nasz narodowy! Pozyskamy dewizy, przekroczymy plan, a potem z dumą oznajmimy:
To wszystko każe nam powiedzieć mocno. I stanowczo: Burżuazyjnym skrytopijcom mówimy - NIE!