Chłopiec, na którego wołali Vitello, mieszkał w szeregowcu niedaleko obwodnicy. Wiadomo, że nie mieszkał sam, mieszkał tam z mamą. I nigdy się nie nudził.
W pewien wtorek po obejrzeniu porannych wiadomości mama Vitella wpadła w wyjątkowo ponury nastrój. Głód, zanieczyszczenie środowiska i nędza, tak podsumowano bieżącą sytuację. To oczywiście bardzo zmartwiło Vitella, który widział przed sobą świetlaną przyszłość, wielkie bogactwo i sportowy samochód. I na pewno nie zamierzał pozwolić, żeby go ta przyszłość ominęła. Postanowił więc pobiec po swoich kolegów, by wspólnie uratować świat.