Chłopiec, na którego wołali Vitello, mieszkał w szeregowcu niedaleko obwodnicy. Wiadomo, że nie mieszkał sam, mieszkał tam z mamą. I nigdy się nie nudził.
Vitello się obudził i od razu miał wszystkiego dość. Miał dość mieszkania w szeregowcu z mamą, która ciągle gotowała spaghetti, i tatą, którego nie było. Miał dość swoich wnerwiających kolegów, Maksa i Hassego, i bachora Williama, a także płatków z mlekiem. Na szczęście zawsze można wszystko zrobić na opak.