Wydawało się, że do wyjaśnienia tej sprawy brakuje tak niewiele. Że jeszcze miesiąc, może dwa i prokuratura będzie stawiać zarzuty. Niestety, zabójca wciąż pozostaje bezkarny. A ojciec zamordowanego Roberta mówi, że właściwie to mu już nawet nie zależy na ukaraniu sprawcy. On chce po prostu tylko wiedzieć, gdzie jest ciało jego syna, żeby je móc z godnością, po chrześcijańsku pochować. Robert Wójtowicz w styczniu 1995 r. rano wyszedł z domu na osiedlu Złotego Wieku w krakowskiej dzielnicy Mistrzejowice. Miał wyrzucić śmieci, a potem iść na uczelnię. Na wykłady nigdy nie dotarł. Gdy wieczorem nie wrócił do domu, rodzina podjęła poszukiwania. Policja nie od razu przyjęła zgłoszenie od zrozpaczonej matki. Kazano czekać 48 godzin, dopiero potem zaczęto coś robić. Badano wątki zupełnie nieprawdopodobne – że wstąpił do sekty, że popełnił samobójstwo, że wyjechał zagranicę. Wszystkie te tropy się urywały. Rodzina poruszyła niebo i ziemię. W całym Krakowie rozlepiono plakaty ze zdjęciem Roberta. W lokalnych gazetach ukazały się komunikaty z prośbą o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu. Mijały dni, tygodnie, miesiące. Aż policjanci stwierdzili, że zrobili tyle, ile się da. I nic już więcej nie da rady ustalić. Z każdym rokiem o zaginięciu 22-letniego studenta II roku psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego było coraz ciszej. Aż w 2013 r. Lecha Wójtowicza, tatę Roberta, odwiedziła dziennikarka "Gazety Krakowskiej" Maria Mazurek. Reporterka nie tylko napisała tekst, ale postanowiła sprawą zainteresować tzw. Archiwum X. I to jej się udało! Ustalenia policjantów z Archiwum X były wstrząsające. Jak stwierdzili, Robert został zamordowany. A ze zbrodnią (na różnych etapach, być może tylko na tuszowaniu) mogą mieć związek trzej księża. W najnowszym odcinku podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe" opowiadamy o Robercie Wójtowiczu, jego rodzinie, o jego zaginięciu oraz o najnowszych ustaleniach w tej sprawie. Gościem odcinka jest Maria Mazurek, dziennikarka "Gazety Krakowskiej", dzięki której Archiwum X zajęło się tą sprawą.