Te domy tutaj, w okolicy, budowane były sto lat temu tylko z tego co jest dostępne na miejscu: cegły, kamienia i drewna - mówi Tomasz Mielczyński, architekt zajmujący się budownictwem pasywnym i energooszczędnym, który wraz z rodziną żyje w gospodarstwie permakulturowym w północnej Wielkopolsce - One ciągle doskonale spełniają swoją funkcję. Dziś żeby wybudować identyczny dom nie da się tego zrobić bez ściągania cegieł z Niemiec, drewna ze Skandynawii a kamienia z północnej Polski. Taki dom, po wybudowaniu będzie nazywany ekologicznym, ale ilość energii jaką trzeba zużyć na sprowadzenie tych materiałów na miejsce nic z ekologią nie ma wspólnego. Na tym właśnie polega jeden z paradoksów współczesnego świata