Róża Sikoń nie myślała nigdy, że jej życie tak nagle się odmieni… Z drugim dzieckiem była w ciąży. Szczęśliwa rodzina spędziła urlop nad ciepłym morzem pod palmami. W drodze powrotnej, w Niemczech, zatrzymali się na parkingu. Przyszła mama skorzystała z toalety. Wirus, którym się tam zaraziła, poczynił straszne szkody w mózgu nienarodzonego jeszcze dziecka.
Od tego momentu rozpoczyna się walka o każdy dzień, każdy ruch, każde słowo córki.
Wielu nie wierzyło, że jej córka stanie na nogi czy wypowie słowo. Dziwili się, dlaczego tak bardzo angażuje się w leczenie dziecka, skoro i tak nie będzie efektów.
Przypatrywała się pracy medyków. Ćwiczenia przerabiała na sobie. W Szwajcarii skończyła medyczne studium, w którym nauka rozłożona została na trzy lata. Ona zdała wszystkie egzaminy w ciągu 1.5 roku. - Nie chciałam otwierać praktyki. Chciałam tylko wiedzieć jak pomóc córce – podkreśla.
Pierwszy rok życia, trzeci i siódmy jest bardzo ważny. Trzeba wiedzieć jaką terapię w tych okresach rozpocząć, by uaktywnić organy, które nadrobiłyby utracony czas.
– Fizjoterapia, masaże… To przecież można robić w domu – zauważa Róża Sikoń, prezes Fundacji dla Dzieci Niepełnosprawnych, działającej od pięciu lat (m.in. organizowała ogólnopolski konkurs na gminne projekty na rzecz osób niepełnosprawnych).
Staranie o powrót córki do świata opisała w książce “Tchnienie życia”. …Nie chodziło mi bowiem o to, by kogokolwiek krytykować, ale o pokazanie, że są różne podejścia i sytuacje. I że jak się chce to naprawdę można wiele zdziałać – podkreśla autorka.
Książka nie jest smutna. Choć uświadamia, jak ciężką drogę, także związaną z rozpadem małżeństwa, przechodzi główna bohaterka Stephanie. Jakie targają ją emocje.....