Oficjalnie według prokuratury sprawa jest zupełnie prosta i w pełni wyjaśniona. Śledczy uznali, że 15-letnia Paulina Arbaczewska z miejscowości Czemierniki na Lubelszczyźnie targnęła się na swoje życie. Udziału osób trzecich się nie doszukano. Tymczasem według rodziny Pauliny nic tu nie jest jasne i bliscy bardzo chcieliby poznać prawdę. Oni w samobójstwo 15-latki nie wierzą ani trochę. W tej sprawie jest dość długa lista wątpliwości. Bez odpowiedzi pozostaje choćby pytanie, dlaczego na nogach zmarłej 15-latki sekcja zwłok wykazała ślady po pobiciu tępokrawędzistym narzędziem. Czyli co - Paulina Arbaczewska najpierw sama się pobiła po nogach, a następnie się powiesiła? Wcześniej nikt w rodzinie nie zauważył, że z dziewczyną dzieje się coś złego. Dzień przed swoją śmiercią zapisała się na wycieczkę klasową do Sandomierza. A zatem miała jakieś plany. Z drugiej jednak strony bliska koleżanka nastolatki, Dominika zeznała, że Paulina pewnego razu do niej przyszła z płaczem i opowiedziała jej, że jacyś znajomi z klasy, naciskają na nią, by wzięła udział w zakładzie - czy się powiesi, czy się nie powiesi. I że oni jakby co to załatwią sznur. Paulina, jak zeznała Dominika, nie wyjawiła, kto to był. Miała jednak zapewniać koleżankę, że nie zamierza popełniać samobójstwa. Mówiła też, że płacze dlatego, iż przekonała się, jakich ma znajomych.