Czy wizualizacja może stanowić przydatne narzędzie, czy raczej plasuje się w kategorii hochsztaplerskich metod dla naiwnych. Trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź, ponieważ z wizualizacją jest jak z kawą. Jedni mówią, że szkodzi. Ta grupa dzieli się na dwie podgrupy: tych co jej nie piją oraz tych, którzy mimo przekonań o szkodliwości w dalszym ciągu piją. Drudzy uważają, że jest zdrowa i fantastycznie spełnia swoją funkcję poprawy samopoczucia dzięki kofeinie i walorom smakowym. Oczywiście są też tacy, którzy nie mają zdania. Analogicznie rozkłada się podział zdań dotyczących korzyści płynących z wizualizacji. Jedni mówią, że to matoda-bubel, która wręcz oddala nas od wymarzonych rezultatów i osiągnięć utrzymując nas w bezowocnym chocholim tańcu mrzonek, a w najlepszym razie jest stratą czasu. Drudzy wskazują na badania i mówią, że aktywuje siły twórcze podświadomości i sprawia, że rośnie skuteczność pracy mózgu.
Postanowiłam podejść do tematu wspólnie z Dariuszem Użyckim i zapytać go czy posługuje się wizualizacją, a jeśli tak, to w jaki sposób obchodzi się z tą metodą jego inżynierski umysł.
Jeśli chcesz lepiej poznać Dariusza Użyckiego, polecam wejść na jego stronę dariuszuzycki.com i posłuchać naszej rozmowy SG#060 Inżyniera przywództwa.