Godzinami stali spokojnie Ronin spojrzał na Azami. Opuściła łuk
- Łaaaa!
Jakaś postać wyskoczyła z nicości. Metal przeciął powietrze i Azami padła na ziemię. Znowu zapadła cisza, taka jak dotychczas. Tak szybko jak się pojawiła, tak zniknęła. To był chyba jakiś mężczyzna. Ronin rozejrzał się dookoła. Nikogo nie ma.
Ronin jeszcze się nie dowiedział, kim jest napastnik. Ale wiedział, co ma robić. Tajemniczy, niebezpieczny mężczyzna ukrywa się w lesie. Ronin odnajdzie go, żeby pomścić śmierć swojego ojca. Jednak mężczyzna jest szybki jak zwierzę i atakuje niepostrzeżenie swoją włócznią. Historia toczy się dalej...