"Jeśli umrę lub zginę w ciągu roku od tej chwili, czyli 26 września, to sprawcą mojej śmieci jest Piotr B., sublokator" – taką karteczkę parę miesięcy od zaginięcia swojej żony Elżbiety znalazł w książce telefonicznej jej mąż, Wiesław Drzewiński. Minął rok i zaginął również on. Wkrótce okazało się, że na celowniku są także dwaj synowie państwa Drzewińskich. A wszystko z powodu budynku – niezbyt pięknego, ale położonego na atrakcyjnej działce. Te wydarzenia rozgrywały się od 2005 do 2007 r. w Milanówku pod Warszawą. Państwo Elżbieta i Wiesław Drzewińscy wprowadzili się do przedwojennego domu przy ul. Dębowej, który pan Wiesław odziedziczył po zmarłym w USA stryju. W budynku na parterze mieszkał już lokator z kwaterunku z czasów PRL. Relacje z lokatorem Piotrem B. od początku układały się bardzo trudno. Mężczyzna robił co mógł, by uprzykrzyć życie prawowitym właścicielom budynków i ich zastraszyć. Aż w końcu Drzewińscy zaczęli znikać – najpierw pani Elżbieta, potem pan Wiesław. Piotr B. długo pozostawał bezkarny. Dopiero po kilku latach został zatrzymany i skazany – ale nie za zabójstwo Drzewińskich. Przy okazji wyszło, że Piotr B. może mieć na sumieniu o wiele więcej morderstw, ale też nie udało mu się ich udowodnić. Działania policji i prokuratury w tej kwestii budzą - delikatnie mówiąc - szereg wątpliwości. Mieszkańcy Milanówka są przekonani, że gdyby nie interwencja ówczesnego posła PO Andrzeja Czumy, późniejszego ministra sprawiedliwości, ta tragedia w ogóle nie byłaby wyjaśniona, a Piotr B. nie poniósłby żadnej kary. Sprawą tą, jako asystent społeczny, zajmował się wówczas syn posła, późniejszy radny Rady Dzielnicy Warszawa Włochy Krzysztof Czuma. Gdy z prokuraturą Czuma dzielił się swoimi ustaleniami, śledczy mu nie wierzyli. A potem okazało się, że to on ma rację. To wyjątkowo mroczna historia, o której opowiadamy w najnowszym odcinku podcastu z cyklu "Morderstwo (nie)doskonałe". Naszym gościem jest właśnie Krzysztof Czuma.