W swej nowej książce, wymagającej uważnej i prowadzonej w skupieniu lektury, Wojciech Nowicki pisze między innymi o ludziach, którzy zapadli na dromomanię, zwaną też poriomanią. Odczuwali potrzebę, a w zasadzie popęd do bezustannej podróży, do ciągłego bycia w ruchu, wędrówek przed siebie, bez świadomości celu. Coś kazało im wstać, wyjść, nie zatrzymywać się. Jak Jean-Albertowi Dadasowi, gazownikowi z Bordeaux, pierwszemu znanemu człowiekowi cierpiącemu na tę przypadłość, która - jak wierzono - była efektem wypadku z dzieciństwa.
"Cieśniny", nowa powieść Nowickiego, to książka, która jest nie tylko studium trudnego do sklasyfikowania, opisania obłąkania, wewnętrznej siły domagającej się co jakiś czas natychmiastowego uwolnienia, ale także historią walki z chorobami psychicznymi, pętania pacjentów, poszukiwania rozwiązań, błądzenia po omacku odważnych przedstawicieli nauk medycznych. Są więc - poza Dadasem - w "Cieśninach" inni bohaterowie - choćby żona Mickiewicza i on sam, zdjęty z cokołu, także błąkający się, są ludzie, którzy pewnego dnia postanowili zejść pod ziemię i jest wreszcie sam narrator, który również odczuwa potrzebę przemieszczania się, przekraczania granic, kompulsywnego powracania do miejsc poznanych i ukochanych. Ale "Cieśniny" to nie tylko książka o przeszłości. Bohaterem tej powieści jest również teraźniejszość i my, jej mieszkańcy. Niepewni, zagubieni, pozbawieni pewności co spraw podstawowych, w zasadzie oczywistych.
W rozmowie z Michałem Nogasiem Wojciech Nowicki opowiada między innymi o tym, czym jest jego zdaniem podróż, w którym momencie naprawdę się zaczyna, jak wpadł na trop Dadasa i podobnych mu osób, dlaczego kocha wracać do Tangeru i jak to się dzieje, że zwykle nie potrafimy dostrzec i dojrzeć do pokładów drzemiącego w nas szaleństwa. To książka-przestroga.
Zapraszamy do wysłuchania 94. odcinka Radia Książki!