W "Dziecku z darów" żegnam się z tym okresem, w którym moje dzieci były małe, nie wkraczały jeszcze w dorosłość. Gdy złożyłam ten tomik wierszy, ogarnęła mnie rozpacz - mówi Michałowi Nogasiowi poetka, pisarka i dramaturżka Justyna Bargielska, która jest 102. gościem Radia Książki.
W wierszu "moje dzieci, kiedy mówią sorry" Bargielska pisze:
"są jak prehistoryczne stworzenia, które dopłynęły do brzegu praoceanu i próbują powiedzieć, że coś im nie poszło, błoto było za gęste, bóg miał inne plany, w ogóle nie miał planów, to był fajny melanż i trochę tutaj poleżą, ale nie mów tacie biorę ich winę na siebie, wyciągam je, wycieram, całuję, całuję i wrzucam z powrotem", a w "Na dzieci (spoiler)":
"Dzieci mi powiedziały, że Luke Skywalker umarł, ale sama sprawdzić nie poszłam, bo to by było, jak oglądać własną śmierć albo co najmniej śmierć Bogdana z równoległej klasy, który podduszał dziewczynki, gdy nie mógł się z nimi dogadać. Czy ktoś się kiedykolwiek dogadał z dziewczynką? No, więc właśnie, Bogdanie. Inna rzecz, że gdy Bogdan dusił akurat mnie, wszystko psuła obawa, że w dorosłym życiu trzeba go będzie znaleźć i się z nim ożenić.
Luke'a także szkoda. Dzieci mi powiedziały, heroldowie zmiany, strasznie dziwnej, bo myślisz, że to kąkol, co się rwie na wolność z glinianego dzbanka, a to tygrysie lilie pasące się na grobie, tańczące i śpiewające: bum, bum, też umarłaś".
W Radiu Książki Bargielska mówi o pamięci, z której w dużej mierze składa się człowiek, o spojrzeniu na macierzyństwo i katastrofę klimatyczną. Pojawia się także temat śmierci, obecnej choć w wierszach z "Dziecka z darów" nie do końca nazwanej oraz miłości i Tindera, który - o czym poetka mogła przeczytać sama - "jest piekłem kobiet".
Zapraszamy do wysłuchania 102. odcinka Radia Książki!