Informacja czy propaganda?
Michał Rusinek rozbraja język polityków (nie tylko przed wyborami).
Dziady i dziadersi. Odmieniane przez wszystkie przypadki lex Czarnek i Polski Ład. Wojna. Dobra zmiana?
Słowa, które docierają do naszych uszu ze wszystkich stron. Zakażają rozmowy przy stole, przenikają niepostrzeżenie do języka dzieci, zniekształcają widzenie świata. Jak się przed nimi bronić? Myśleć samodzielnie i nie dać się uśpić.
Michał Rusinek od lat uważnie wsłuchuje się w język polityków, wyjaśnia rządzące nim mechanizmy i alarmuje, byśmy sami byli czujni. Wie, że manipulacji w przestrzeni publicznej nie da się za bardzo zmierzyć (chyba że w sasinach), ale przekonuje, że można ją zdemaskować i rozbroić.
Czy nauczy nas to odróżniać informację od propagandy? Nie potwierdzamy, nie zaprzeczamy. Ale wiedza o tym wszystkim należy nam się jak psu… micha!
Michał Rusinek, jak sam o sobie pisze, wykłada (literaturoznawstwo na UJ), przekłada (książki) i układa (wierszyki, piosenki i felietony). A do tego specjalizuje się w retoryce, czego wyraz dał w bestsellerach „Jak się dogadać? Czyli retoryka codzienna” (z Anetą Załazińską), „Dobra zmiana. Czyli jak się rządzi światem za pomocą słów” (z Katarzyną Kłosińską) czy „Mroczny Eros. Pypcie na języku polityki”. Ostatnio przygląda się zwłaszcza retoryce polityków i jak deklaruje, będzie to robił, „dopóki nie przestaniemy żyć w ciekawych czasach”.