Choć Bruno Schulz nie jest powszechnie kojarzony z literaturą grozy, to właśnie jemu zawdzięczamy najwybitniejsze pisane po polsku teksty z rejonów niesamowitości. Nie ma w tym przypadku: twórczość Schulza – choć twórca nigdy nie stawiał sobie za cel straszenia kogokolwiek; przyświecały mu nieporównywalnie bardziej szlachetne ambicje artystyczne – dosłownie ocieka mrokiem. Zaś jego samego łączy z szacownymi klasykami horroru, jak i współczesnymi mistrzami weird fiction, o wiele więcej, niż by się mogło wydawać.