Dźwięk niemieckiego sonara niskiej częstotliwości Gruppenhorchgerät instalowanego w jednostkach podwodnych Kriegsmarine pozwalał rozpoznawać alianckie konwoje na odległość kilkunastu kilometrów. A to oznaczało wyrok śmierci dla załóg czy pasażerów cywilnych. Bitwa o Atlantyk była najdłuższą batalią toczoną w czasie II wojny światowej. Pochłonęła 50 tysięcy ofiar i blisko 4 tysiące zatopionych statków, a statystycznie służba w marynarce wojennej była w czasie II wojny światowej najbardziej niebezpiecznym odcinkiem frontu. W kolejnym odcinku naszego słuchowiska opowiemy o polskiej marynarce w czasie II wojny światowej, wyjątkowej epopei statku podwodnego ORP Orzeł i najnowszych hipotezach związanych z jego zaginięciem.
Zanim polska marynarka miała okazję na nowo sformować się u boku morskiej potęgi, jaką była Wielka Brytania, najpierw trzeba było uciec z pułapki, którą stał się Bałtyk. Pokiereszowane okręty podwodne ORP Sęp, Ryś oraz Żbik musiały szukać schronienia w Szwecji, gdzie zostały internowane na okres całej II wojny światowej. Podobny los mógł spotkać najnowocześniejszy polski okręt podwodny ORP Orzeł, który z chorym komandorem Henrykiem Kłoczkowskim zawinął do estońskiego Talina, gdzie także został zatrzymany. Polska załoga zdecydowała się na brawurową ucieczkę ze strzeżonego portu.