Pamiętam scenę z przedszkola: stołówka, wszyscy smętnie mieszają w talerzach barszcz czerwony. Smakuje jak całe przedszkolne jedzenie, czyli paskudnie. Chyba nikt nie wspomina dobrze przedszkolnych obiadów (a szczególnie szpinaku). Z przyjemnością nie miało to wiele wspólnego, celem było przecież tylko pozostawienie pustego talerza. Nie zawsze udawało się osiągnąć cel. Tego dnia pewien chłopiec wyjątkowo nie mógł się zmusić do przełknięcia barszczu. Wszyscy już opróżnili talerze, a on jeden nie. Gdy wychodziliśmy ze stołówki, kierowniczka przedszkola stała nad nim i mówiła: Zjesz albo się zrzygasz. A potem i tak zjesz..