Na marmurowej tablicy napisano: "Człowiek szlachetny i dobry. Zginęła śmiercią tragiczną wraz z córką Marysią". Każdy, kto ją znał, wspomina, że powiedzieć o niej, iż była dobra, to o wiele za mało. Osoby wierzące mówią z przekonaniem, że była wręcz święta. "Była jedynym człowiekiem, który nie dał mi odczuć mojej przeszłości. Gdy wyszedłem z więzienia, żywiła mnie, dała pierwsze okulary i pieniądze na dowód osobisty. Załatwiła pracę. Ja byłem wtedy dumny, bo mnie, zgniłemu recydywiście, ktoś zaufał." To słowa jednego z więźniów, któremu pomogła dr Aleksandra Gabrysiak. W Elblągu wszyscy znali ją jako doktor Olę. A najbardziej znana była wśród ludzi potrzebujących, poranionych, czasem z marginesu. Pomagała, choć sama była niepełnosprawna - poruszała się o kulach, z każdym rokiem z coraz większym trudem. Dr Gabrysiak niosła pomoc alkoholikom, narkomanom, chorym na AIDS, samotnym matkom. Czasem dawała pieniądze, czasem jedzenie, czasem pomogła załatwić jakąś sprawę w urzędzie, czasem też dawała schronienie. Była też bardzo religijna. W Wigilię 1990 r. pod dach przygarnęła - jak się później okazało - swojego oprawcę, Zbigniewa Brzoskowskiego. Na dworcu PKP w Elblągu zastała pijanego 18-latka z przeszłością kryminalną. Uznała, że nie może go tak zostawić na święta. Jej adoptowana córka Marysia już miała wtedy 16 lat. Lekarka miała nadzieję, że może uda się wyprowadzić Zbyszka na prostą i że będzie dla Marysi jak brat. Poukładało się jednak inaczej. Zbyszek nie był dla Marysi jak brat, bo się w niej zakochał. 18-latek tylko przez chwilę uczestniczył w terapii odwykowej. Szybko wrócił do dawnego towarzystwa. Zaczął znęcać się nad lekarką, która dała mu schronienie. Jego koledzy okradli jej mieszkanie. Doktor Ola uznała, że chłopak nie może dłużej zostać w mieszkaniu przy ul. 1-go Maja, ale jednocześnie zrobiła wszystko, by nie stał się znów bezdomny. Znalazła rodzinę, która zgodziła się pomóc i przygarnęła Zbyszka do siebie. On tego nie docenił - okradł także i tych ludzi i uciekł. Znów mieszkał na ulicy i znów nachodził doktor Olę i Marysię. W końcu został złapany przez policję, trafił przed sąd. W kwietniu 1992 r. dostał wyrok za kradzież z włamaniem. Miał wtedy niecałe 20 lat. Za kratami sprawował się dobrze, zaczął więc dostawać 24-godzinne przepustki. I znowu zapukał do mieszkania przy 1-go Maja. Wtedy w domu była tylko Marysia. Brzoskowski długo ją torturował, potem zabił. Następnie, gdy do mieszkania weszła doktor Ola, zamordował także i ją. "Za tę zbrodnię został skazany na karę śmierci. To był ostatni taki wyrok w Polsce. Potem zamieniono mu go na dożywocie. Z jego wypowiedzi nie wynika, aby jakoś szczególnie żałował tego, co zrobił. Czy wracam myślami do zbrodni? Nie mam na to czasu. Martwię się, aby dobrze zjeść, czy będzie na przykład salceson, bo głodny nie chcę siedzieć. Tu nic się nie zmienia, jeśli dzisiaj dają salceson, to znaczy jest środa. Wyrzuty sumienia? Już nie pamiętam. Mam odbywać karę. Czekam na obiad." cytat za "Polityka" Jak doszło do tej zbrodni i przede wszystkim jak niezwykłą osobą była Aleksandra Gabrysiak - o tym w najnowszym odcinku podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe" rozmawiamy z Markiem Pruszakiem, radnym miasta Elbląga, który przed laty doskonale znał doktor Olę i blisko z nią współpracował.