“Wielki tatuś, wybuchnę z radości” - mówi jedna z bohaterek polskiej wersji animowanego "Spider-Mana" z lat 90. W wersji oryginalnej powiedziała: "Big Daddy, you blow me away", ale polscy tłumacze... cóż, dojdziemy do polskich tłumaczy. Zacznijmy ten opis od początku.
Kilkanaście lat przed tym, jak Marvel zserializował rozrywkę kinową, tworząc filmowe kobyły wciskające w fabuły dziesiątki superbohaterów i superłotrów, DZIECIAKI Z LAT 90. miały własne MCU! A właściwie MAU (Marvel Animated Universe), do którego należał również animowany "Spider-Man" z lat 1994-1998. To tam mogliśmy zobaczyć w jednej scenie Petera Parkera współpracującego na przykład z Fantastyczną Czwórką, Iron Manem i Storm. Czad, nie? No ba!
Czy był to serial mądry? Absolutnie nie. Czy był to wielki przebój? Absolutnie tak - przynajmniej w Stanach. Ale i w Polsce "Spider-Man, Człowiek-Pająk" (bo tak przetłumaczono tytuł na potrzeby polskiej telewizji) wkręcił tysiące dzieciaków, w tym prowadzących ten podcast urwisów.
Kto stał za animowanym "Spider-Manem"? Czemu jedno z polskich tłumaczeń było tak koszmarne? Dlaczego cenzorzy zabronili animatorom rysować odlatujące gołębie? I co sądzimy o "Spider-Manie: Bez drogi do domu", który chcący bądź niechcący nawiązuje do swojego animowanego poprzednika?
Zapraszamy - tym bardziej, że gościnnie w odcinku wystąpiło znane i lubiane SztywnyPatyk!