"Moja ciotka kupiła bunkier w ramach przygotowań do problemu roku 2000. Gotowy był dopiero w 2009. Wtedy ciotka twierdziła, że zainwestowała w niego z okazji apokalipsy Majów z 2012" - to jedna z wielu historii związanych z tzw. pluskwą milenijną, jakie da się znaleźć w amerykańskim internecie.
Dziś można się pośmiać, a najntisowe przewidywania mogły przerażać. Przejście z roku 1999 do 2000 miało wywołać liczne awarie systemów komputerowych, te z kolei skutkowałyby m.in. problemami z dostawami energii, utratą informacji z baz danych, paraliżami komunikacyjnymi, usterkami sprzętu wojskowego.
W Stanach ludzie przejęli się niedoszłym końcem świata mocniej niż u nas - polskie serwisy informacyjne wypełnione były raczej pobłażliwym tonem, a gdy finalnie okazało się, że POLACY NIC SIĘ NIE STAŁO (no, prawie nic), to śmieszkowania było jeszcze więcej.
Ocenia się, że na zapobieżenie potencjalnym skutkom Y2K globalnie wydano ok. 300 miliardów dolarów. Co oczywiście zrodziło serię nowych teorii spiskowych, bo DO KOGO PROSZĘ PANA POSZŁY TE PIENIĄDZE I CZY ONE W OGÓLE BYŁY POTRZEBNE?
Czy coś było na rzeczy? Co i gdzie jednak wydarzyło się w związku ze zmianą daty? Czy nastąpił tu tzw. paradoks prewencji (który możemy zaobserwować również w pandemii)? Na te pytania próbujemy odpowiedzieć wspólnie z naszym gościem specjalnym, Arturem Kurasińskim. Zapraszamy!