Ach, mili państwo, nie ma to jak góry, jak wejść na Gubałówkę, na Krywań, na Giewont, ucałować krzyż, powiedzieć dzień dobry na szlaku, zamęczyć konia, przejść po Krupówkach, to właśnie góry, a jak góry to co, to wiadomo, że kwaśnica, że żur w chlebie, sam chleb, ale i z serem, i oscypek, i placek po zbójnicku, po węgiersku, no każdy placek, i ruskie, i z serem, i z oscypkiem, herbatka z prądem, a po wszystkim do peteteku i z okna podziwiać, my z żoną w to samo miejsce trzydzieści lat jeździmy i nie mamy dość, bo te nasze góry są piękne, ale i niebezpieczne, można by rzec pięknie niebezpieczne, do gór to z szacunkiem, ale i z miłością, bo kto kochał góry najbardziej, no chyba wiadomo kto kochał, nasz papież kochał i jak nam żył jeszcze, to wchodził i schodził na okrągło, nawet jak już stary był, to mu górale na gęślach grali do końca, bolą cię nogi po wczoraj to dobrze, to o to chodzi, żeby pójść i się zmęczyć, i narobić herbaty do termosu i czystym powietrzem pooddychać, bo takie powietrze jak w górach to nigdzie.
Tak dzieciaki, właśnie to było cool w 1999.
W dwudziestym drugim odcinku Podcastexu rozmawiamy o boomie na folk-pop z końca lat 90., rozpoczęty przez duet Kayah/Bregović i żwawo kontynuowany przez Brathanki, Golców i paru innych.
Skąd się to wzięło? Czy w Castel Gandolfo słuchano Golców? Jak to było z tym seksikiem w tekstach Brathanków? Zapraszamy do 22. odcinka Podcastexu!