Obrońca Radka i Patryka deklaruje, że wystosuje do Trybunału w Strasburgu ponaglenie, bo mija już siedem lat od złożenia skargi do Trybunału Praw Człowieka. Obaj skazani wprawdzie już kilka lat temu wyszli na wolność, ale wciąż wierzą, że zostaną oczyszczeni z ciążącego na nich wyroku. Mama Radka mówiła: "te dzieciaki są niewinne, zostały wrobione". Żaden z nich, ani 17-letni w chwili zbrodni Radosław K., ani 16-letni wtedy Patryk R., nie przyznawał się do winy. Obaj zostali oskarżeni w głośnej sprawie zabójstwa wałbrzyskiego antykwariusza Henryka Ś. Antykwariusz z ul. Garbarskiej został zastrzelony 16 marca 2000 r. w swoim sklepie ze starociami. Do zbrodni doszło między godz. 15.00 a 15.40. W biały dzień, w samym centrum miasta. A jednak przez dłuższy czas policji nie udało się dotrzeć do żadnego świadka, który mógłby wskazać jakiekolwiek istotne informacje o sprawcach. Świadek znalazł się po emisji materiału w "Magazynie Kryminalnym 997" na temat zabójstwa w Wałbrzychu. Właściwie to na policję zgłosiła się jego matka, bo on sam - jak twierdził - przeraźliwie się bał. W związku z tym wałbrzyska prokuratura zdecydowała się mu przyznać status świadka incognito. Świadek ów (w aktach jest on oznaczany "I") powiedział, że wśród uciekających z antykwariatu widział 17-letniego Radosława K., którego wcześniej miał znać z widzenia. Jak widział? Wydaje się to prawie niewykonalne, bo tam gdzie według zeznań stał, mógł widzieć najwyżej plecy uciekającego przestępcy. Świadek mówił, że sprawców było jeszcze dwóch innych, ale ich rysopisu nie potrafił podać. Dopiero po prawie roku ustalono, że skoro wśród napastników był Radek, to wraz z nim musiał być Patryk R., bo obaj od lat są kumplami – często się odwiedzali, dzwonili do siebie, obydwaj też mieszkali w okolicach wałbrzyskiego rynku, czyli tuż obok antykwariatu. Żadne ślady zabezpieczone w miejscu zbrodni - w tym ślady DNA oraz ślady butów odciśnięte we krwi ofiary - nie wskazywały na Radka i Patryka. A jednak obaj zostali skazani - najpierw świdnicki Sąd Okręgowy wymierzył im po 25 lat więzienia, potem ten wyrok utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny we Wrocławiu. W wyniku drugiej kasacji do Sądu Najwyższego sprawa wróciła do Wrocławia, a tam w 2011 r. sąd obu skazanym zmniejszył wyroki do 15 lat więzienia. Uznał bowiem, że skoro sprawców było trzech, to strzelać mógł właśnie ten trzeci o nieustalonych personaliach. I Radek, i Patryk odsiedzieli niemal całe 15 lat. Wciąż jednak utrzymują, że są niewinni. Ich adwokat mec. Krzysztof Budnik złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Dowodzi w niej, że obu mężczyzn skazano wyłącznie na podstawie zeznań świadka incognito, nie było bowiem żadnych innych dowodów. A zatem skazani zostali pozbawieni prawa do uczciwego procesu. Skarga do Strasburga trafiła siedem lat temu, nadal brak nowych wiadomości w tej sprawie. Mec. Krzysztof Budnik jest gościem najnowszego odcinka podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe".