Obok innych dzieł, do jakich pisarka od dawna przyzwyczaiła swych czytelników, pojawia się cała grupa utworów o własnej specyfice. Należą do niej takie utwory, jak „Wielki diament”, „Najstarsza prawnuczka”, „Depozyt”, „Przeklęta bariera”. Mimo, iż wciąż są one bardzo „chmielewskie”, bowiem posiadają wspólny rys, wynikający z jednego poniekąd charakteru pisma, to te właśnie powieści nabierają stopniowo potężniejącego oddechu, rozciągając się na przestrzeni kilku stuleci i obejmując swym zasięgiem bardzo zróżnicowane grupy bohaterów. To już nie tylko dramaty kameralne z trupami i przyjaciółmi narratorki w pierwszoplanowych rolach, lecz - coraz częściej - duże całości, wymagające wprowadzenia mniej edukowanego czytelnika w materię realnych dziejów. Nawet ściśle formalne wyznaczniki prozy Chmielewskiej podlegają w tej grupie tekstów specyficznej ewolucji. Na kartach innych swych utworów Pani Joanna osadzała bowiem własne porte-parole w roli głównej powieściowej bohaterki. Tutaj jednak światy autorki „Najstarszej prawnuczki” zmieniają się. Choć „od pierwszego kopa” wciąż można rozpoznać charakterystyczny zestaw stylistyczny, właściwy twórczyni „Lesia” (i pięćdziesięciu siedmiu innych utworów), to jednak już kogoś innego niż własny awatar Chmielewska zaczyna obsadzać w prozatorskich rolach głównych.
„Najstarsza prawnuczka” wywodzi się z tradycji literatury ziemiańskiej, poniekąd dworkowej. Stosowne realizacje znamy już od epoki Mikołaja Reja, protoplasty gatunku, (zwłaszcza jako autora „Żywota człowieka poczciwego”). Pisarka bez oporów przywołuje wielokrotnie na kartach „Najstarszej prawnuczki” ziemiański wzór bytowania, koncentrując się na idyllicznych raczej niż trudnych aspektach życia mieszkańców dworków polskich, a już szczególnie mazowieckich.
Świat przedstawiony eksponuje zwłaszcza zamierzchłą, choć nie wiadomo, czy bezpowrotnie minioną, obyczajowość grup społecznych, o których powiadało się kiedyś bene nati possesionatis, czyli dobrze urodzeni posiadacze.
Równocześnie zasadniczy bohaterowie „Najstarszej prawnuczki” to ziemianie, niezbyt może bogaci, ale na pewno zamożni, choć stopniowo tracący schedę. Ponieważ na nich skoncentrowana zostaje główna uwaga pisarki, tym samym troski i kłopoty brudnej, zapuszczonej, prymitywnej folwarcznej wsi majaczą tylko gdzieś w oddali, jako niewyraźne echa dobiegające na teren trzech majątków należących do rodu Justyny oraz jej przodków i córki.