Trochę mnie poruszyła niedawna wizyta na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, a dokładniej na jego części zwanej Cmentarzem Orląt Lwowskich. To nie jest jakaś gigantyczna nekropolia, jak Arlington, cmentarze w okolicach Sommy, czy Vietnam Veterans Memorial w Waszyngtonie. Ale porusza mocniej, bo bliższy sercu. Zwróciłem uwagę na trzy rzeczy: pierwsza to wiek przeciętnego żołnierza – walczyli tam głównie nastolatkowie. Druga to świadomość, że polscy i ukraińscy żołnierze,
którzy walczyli przeciwko sobie, leżą teraz po obu stronach wzgórza. A trzecia, najsmutniejsza, to że i tak było to niepotrzebne, bo wkrótce sowiecki walec zrównał wszystko z ziemią.