Tinder jest jak nóż. Niekoniecznie zrobi ci krzywdę, ale trzeba uważać. Utowarowienie relacji, wyrwanie ze struktur społecznych, skrajna anonimizacja. Czy używanie aplikacji randkowych, traktujących ludzi jak pokemony, jest dziś jedyną opcją na znalezienie miłości? Jak to możliwe, że pseudo książę diamentów był w stanie wyłudzić od kobiet 10 mln euro? Może lepiej byłoby powrócić do analogowego randkowania i podrywu à la Micheal Corleone?