Podwarszawskie osiedle, każda willa jak szlachecki dworek, Ukrainiec jako masażysta i mistyk przynoszący ulgę bogatym lemingom, depresyjna, nafurtana i zblazowana klasa średnia, rozprawa z polskim Wschodem, zderzenie dwóch klas Polaków (tych mieszkających w willach i tych mieszkających w blokach), a do tego mistycyzm i ekologia rodem z Czarnobyla. Film „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta to bigos złożony ze zdecydowanie zbyt wielu składników. Dzieło przerosło autorów, a my po mękach na sali kinowej urządzamy sobie godzinną orkę.