„Ktoś, kto podszedł do mnie od tyłu, objął mnie najpierw w pasie i delikatnie odpiął mi guzik i zamek w tej części garderoby, po czym powoli i stopniowo ściągnął je w dół. Podobnie uczynił z moją bielizną. Ciepło jego oddechu, które poczułam na karku, wywołało instynktowne rozstawienie nóg, przynajmniej na tyle, na ile pozwalały mi na to ograniczniki w postaci spodni zrolowanych tuż przy kostkach. Byłam gotowa i w tym momencie przestało się liczyć wszystko inne. Dziwne, ale byłam też pewna, że tym razem odbędzie się to we „właściwy" sposób, że wysyłam jakieś nieomylne sygnały, wobec których mój „partner" nie może pozostać obojętny. Mimo to, kiedy gorący i twardy jak pięść budowlańca członek wtargnął w moje wnętrze, mimowolnie jęknęłam. Klient, notujący coś z nosem w ekranie komórki, podniósł na chwilę wzrok, ale zaraz wrócił do stukania w klawiaturę, a ja do odczytywania zawartości kolejnych rubryk i tabel, mimo że szło mi to coraz trudniej."
Bohaterką opowiadania jest kobieta w wieku balzakowskim, zbliżająca się do życiowego zakrętu. Nie zamierza go pokonywać, zamykając oczy i wciskając pedał gazu, bo marzy o zmianach dokonywanych świadomie, o kontroli nad własnym życiem, co do tej pory nie zawsze udawało się jej osiągnąć. Droga do "nowego" wiedzie ją przez pewien towarzyski trójkąt, którego natura ujawnia się niespodziewanie i w dość nietypowych okolicznościach. Choć wszystko poszło nie tak i nawet nie wiadomo, kogo za to winić – los, owe okoliczności (czytaj: stojące za nimi osoby) czy nie do końca świadomą prowokację samej bohaterki? – ważne, że jej życie dostaje ożywczego kopa, i to w pięknych okolicznościach pewnej luksusowej miejscowości nadmorskiej,