Justyna Bargielska: „Druga klasa liceum, przykry moment dla mnie, ale wielce zmieniający. W gabinecie higienistki odbywał się doroczny pomiar. Pielęgniarka mnie zważyła, zmierzyła i powiedziała: »Justyna, ty już nie tyj«. A ja wtedy ważyłam 62 kg przy obecnym wzroście 174 cm. Nie rozumiałam, co ta pani do mnie mówi. Oczywiście, potem przytyłam jeszcze wiele razy i wiele kilogramów, ale to był moment ostatecznego wyjęcia mnie z dzieciństwa, kiedy mogłam wyglądać jak chcę, zachowywać się, jak chcę, tyć i chudnąć. I wsadzono mnie w schemat”.