Proces dotyczący zabójstwa Piotra Karpowicza, dyrektora Centrum Likwidacji Szkód bydgoskiego PZU będzie musiał się rozpocząć od nowa. Już po raz czwarty! Akta sprawy liczą już 99 tomów, każdy po 200 stron. Najpewniej jest to najdłużej trwający proces dotyczący zabójstwa w Polsce. Do morderstwa doszło 19 stycznia 1999 r. 40-letni Karpowicz zginął na parkingu przed siedzibą PZU w Bydgoszczy od dwóch strzałów oddanych z bardzo bliskiej odległości. Pierwsze śledztwo zakończyło się umorzeniem z powodu niewykrycia sprawcy. Ale potem sprawie przyjrzała się prokuratura lubelska. Według śledczych oddał Adam S. ps. Smoła. W ucieczce z parkingu przed PZU mieli mu pomagać Tomasz Z. i Krzysztof B. Smoła miał być jedynie wykonawcą zlecenia. Zbrodnię miał zorganizować znany bydgoski gangster, Henryk M. później Henryk L. ps. Lewatywa. Z kolei zlecenie zabójstwa miało wyjść od osoby powszechnie znanej w regionie – Tomasza Gąsiorka, który w podbydgoskiej miejscowości Brzoza prowadził salon i serwis Mercedesa. Za zabójstwo dyrektora w PZU zleceniodawca miał zapłacić 50 tys. dolarów. Cały akt oskarżenia oparto właściwie głównie na zeznaniach świadka koronnego o pseudonimie Szramka. Jaka była jego wiarygodność? Chyba niewielka. Mężczyzna ten zeznania zmieniał wielokrotnie, w końcu ze wszystkiego się wycofał. W 2019 r. sfingował swoją śmierć, by wyłudzić odszkodowanie z ubezpieczenia na życie. W 2021 r. zmarł faktycznie. W pierwszym procesie przed Sądem Okręgowym w Bydgoszczy oskarżonych uniewinniono, w drugim skazano na wysokie kary, w trzecim znów uniewinniono. Za każdym razem Sąd Apelacyjny w Gdańsku zwracał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Teraz nakazał rozpoczęcie procesu po raz czwarty. W najnowszym odcinku podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe" mówimy o zabójstwie bydgoskiego dyrektora PZU oraz o wyjątkowo skomplikowanym procesie w tej sprawie. Gościem odcinka jest mec. Andrzej Maleszyk, adwokat oskarżonego Tomasza Gąsiorka.