"Wiem, że zasłużyłem na karę. Tylko jak mnie powieszą, to jako czwarty pójdę do piachu. Czy to jest potrzebne? Ja jeszcze się przydam, odkupię swoje winy, a tamci i tak nie zmartwychwstaną" – tak mówił tuż przed śmiercią 55-letni Kazimierz Polus. Niedługo potem stanął oko w oko z katem Edwardem. To działo się w Areszcie Śledczym w Poznaniu. I tam też kata Edwarda poznał nasz rozmówca Jerzy Andrzejczak, autor książki "Spowiedź polskiego kata".