Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię, a potem musiał podzielić ją między różne ludy. Zrobił się straszliwy tłok i rejwach, bo każdy chciał zdobyć dla siebie jakąś porządną krainę najlepiej nad morzem i żeby za często nie padało. Gruzini nie lubią stać w kolejkach, więc usiedli pod drzewem i odszpuntowali beczułkę wina. A kiedy nadszedł wieczór, Wszechmocny przysiadł się do nich, bo poznał, że to było dobre wino. Posłuchał gruzińskich opowieści, popróbował baraniny i posmutniał, bo pojął, że bardzo ich polubił, tymczasem nie został mu już ani jeden dobry kawałek świata. A potem westchnął i dał im ten, który stworzył dla samego siebie. Najpiękniejszy kraj świata. Gruzja jest taka po dziś dzień. Niespieszna, rozgadana i choć nękają ją kataklizmy i wojny, to ona wie, że w końcu przeminą i pielęgnuje w sobie święty spokój.
Ta książka to opowieść tego, który spróbował go odnaleźć na wierzchołkach Kaukazu i w głębokich, odludnych dolinach w których dojrzewają winorośle.