Raz po raz pani Alicja Andrzejczyk otrzymuje sygnały, że jej córkę gdzieś widziano. Najtrudniejsze są święta - wtedy zastanawia się, czy Emilia ma chociaż co jeść. Pani Alicja nie widziała córki już blisko 17 lat. Jednak jest przekonana, że ona żyje, tylko z jakiegoś powodu nie wraca i nie daje jakiegokolwiek znaku. Emilia Andrzejczyk z Bartoszyc w 2006 r. wyjechała autokarem z Olsztyna do Hiszpanii do pracy w rolnictwie. Miała wtedy 25 lat. Na miejscu pod opieką swojej mamy pozostawiła 5-letniego wówczas syna. Miała pojechać na kilka miesięcy, ale na miejscu postanowiła zostać dłużej. Ze swoją mamą utrzymywała kontakt głównie esemesowy, rozmowy były wtedy bardzo drogie. Pani Alicja ostatni raz z córką rozmawiała w czerwcu 2007 r., Emila wtedy mówiła, że ma zacząć pracę w barze w Barcelonie. Od tego momentu jej telefon zamilkł na dwa miesiące. W sierpniu pod jej numerem odezwał się jakiś mężczyzna, który poinformował matkę, że Emilia dała mu ten telefon, a sama ma teraz inny numer, tylko on nie wie jaki. Dla Alicji Andrzejczyk ta wiadomość brzmiała niewiarygodnie i niepokojąco. Od razu zgłosiła na policji zaginięcie córki. Ale do dziś nie wiadomo, co się z nią stało. Choć co jakiś czas docierają informacje, że osobę do niej podobną widziano w okolicach Tarragony. W 2018 r. pani Alicja za radą pracowników socjalnych wystąpiła do sądu o uznanie córki za osobę nieżyjącą. To po to, by uniknąć odpowiedzialności za ewentualne długi, jeśli Emilia faktycznie żyje. Niestety, ten krok sprawił, że policja zakończyła wszelkie działania. W tej chwili mama zaginionej na pomoc państwa nie ma co liczyć, jedynie na pomoc organizacji pozarządowych. Jeśli ktoś ma jakieś informacje na temat Emilii Andrzejczyk, powinien skontaktować się z Fundacją Zaginieni (kontakt@fundacjazaginieni.pl). Mama Emilii, pani Alicja Andrzejczyk, jest gościem najnowszego odcinka podcastu "Morderstwo (nie)doskonałe".