Do tej zbrodni doszło pod koniec listopada 2001 r. w Białymstoku. Zwłoki Marioli S. i jej zaledwie 2,5-letniej córeczki Klaudii S. znalazł w wynajmowanym przez nie mieszkaniu w bloku przy ul. Jurowieckiej znalazł ojciec kobiety. Pojechał do córki zaniepokojony faktem, że od 29 listopada nie było z nią kontaktu. Ponieważ drzwi do mieszkania były zamknięte i od środka nikt nie otwierał, tata Marioli do środka dostał się przez balkon. W przedpokoju zobaczył plamę krwi. W łazience w wannie zastał zwłoki i córki, i wnuczki. Wezwał policję. To podwójne morderstwo miało miejsce w momencie szczególnym - zaledwie parę miesięcy wcześniej nieopodal ktoś brutalnie zgwałcił pielęgniarkę. Na tyle brutalnie, że 30-latka w wyniku odniesionych obrażeń zmarła. Sprawcy przez długie lata policja nie była w stanie namierzyć.