Magazyn kryminalny „Detektyw” – tylko prawdziwe historie
Wydanie numer 9 z 2018 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
1. Czy to oni zamordowali premiera? – Leon Madejski
Przez ponad ćwierć wieku zabójstwo premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej wydawało się być jedną z największych zagadek kryminalnych, obok zabójstwa byłego Komendanta Głównego Policji nadinspektora Marka Papały. Historia śledztwa w tej sprawie wygląda na scenariusz trzymającego w olbrzymim napięciu filmu sensacyjnego.
2. Zła miłość kibica – Małgorzata Lipczyńska
Za każdym razem, gdy dochodzi do podobnej tragedii, zastawiamy się, czy można było jej uniknąć. W tym przypadku dziewczyna dawała swojemu mężczyźnie wiele szans. Byli razem sześć lat. To długo. Przez taki czas można doskonale poznać drugą osobę. Przemoc i agresja nie wróży związkowi nic dobrego. Dziewczyna dla swojego bezpieczeństwa zakończyła związek, ale wcale nie pozbyła się kłopotów.
3. Nieszczęśliwy wypadek – Anna Kotowska
W Irlandii za zabójstwo z premedytacją jest tylko jedna kara – dożywocie. O winie decyduje ława przysięgłych. W procesie Polki – Heleny M. tylko jeden z ławników był przeciwny skazaniu jej za zabójstwo. Kobieta wjechała autem do rzeki. Ona uszła z życiem, ale zginął zakochany w niej kolega z pracy. W opinii prokuratora samochód, którym kierowała kobieta, nie różnił się niczym od pistoletu czy kija baseballowego.
4. Urojony kochanek – Eliza Solska
W tej sprawie wiele zdarzeń rozgrywało się równolegle, a wszystkie rozegrały się w ciągu jednej doby.
Pozornie nie miały ze sobą nic wspólnego. Na koniec jednak połączyły się w całość i dały odpowiedź na kluczowe pytanie: kto zabił? Sprawca był znany już kilkanaście godzin po zbrodni, a to za sprawą intuicji oficera policji, ale także, jak często bywa, dzięki zrządzeniu losu.
5. „Jurek Wariat” – Dariusz Gizak
Policjanci o większości przestępców mówią z niechęcią, ale są też wyjątkowo nielubiani, bo przysparzający trudnej pracy. Najczęściej mundurowi chcieliby, aby taki osobnik po prostu wyprowadził się z ich terenu i nigdy nie wrócił. W przypadku Jerzego M. policjanci z M. takie marzenie mieli od dawna. Prostym rozwiązaniem byłoby „przesiedlenie” go na długie lata do więzienia, ale w tym przypadku okazało się to bardzo trudne, o ile w ogóle było możliwe.