Magazyn „Detektyw Extra” – Kryminalny świat PRL-u
Wydanie numer 3 z 2019 roku, a w nim najlepsze teksty do posłuchania:
1. Kto mordował łódzkich homoseksualistów? – Katarzyna Strzelecka
– Mam na niego ochotę. Możesz mi go zostawić na noc? Nie będziesz miał żalu? – zapytał Krzysztofa Stanisław R. po kilku wypitych kieliszkach.
– Jest twój. Ja go już miałem. To wulkan. Zna się na rzeczy. Pozytywnie cię zaskoczy – szeptem odpowiedział Krzysztof Z.
2. Łowcy dewiz, importerzy szczęścia – Adam Werner
Stanisław Przepiera pierwszą parę skarpet sprzedał w 1983 roku, wprost z łóżka polowego. Stragan pod koroną stadionu „Hutnika” wynajął trzy dni wcześniej od kolegi, który rozwinął swój giełdowy biznes do całkiem ładnych rozmiarów. Stachu – bo tak go wszyscy nazywali – zarabiał już jednak wcześniej.
3. Makabra na 40 metrach – Leon Madejski
W 1986 roku zamordowano w brutalny sposób pracownika łódzkiego urzędu skarbowego. Zatrzymanie sprawców zabójstwa urzędnika państwowego było dla organów ścigania ogromnym wyzwaniem. Jedna z hipotez zakładała, że zbrodnia miała związek z niewdzięczną pracą, którą wykonywał. Kulisy dramatu okazały się po stokroć bardziej prozaiczne.
4. Nauczyciel, który zabił czterech chłopców – Alicja Majcz
– Pamiętam, że wstaję, łapię za leżący na biurku nóż. Od tego momentu i zadania pierwszego ciosu mogła upłynąć sekunda, najwyżej dwie. Pamiętam, że chłopcy w ogóle na nie to zareagowali. (...) Zacząłem zadawać bardzo szybko ciosy z góry – chaotycznie, nie mierząc w żadną część ich ciał. (...) Trwało to około minuty. Nie pamiętam, aby chłopcy krzyczeli, na pewno nie rozbiegali się i siedzieli na krzesłach, dopóki z nich nie pospadali. Jednego z nich podtrzymywałem, gdy zobaczyłem, że osuwa się na podłogę po otrzymanym ciosie.
5. Noce po żyrardowsku – Anna Jagodzińska
Jeden ze sposobów na rozwód nazywa się „po żyrardowsku”. Jest szybki i skuteczny: siekierą w głowę. Ciach i po sprawie. Żadnych sądowych ceregieli. Dlaczego akurat po żyrardowsku? W niejednym mieście siekierami przecinano małżeńskie więzy. A jednak padło na Żyrardów. Może tam siekiery spadały częściej?
Noże też szły w ruch w niejednej bijatyce. Ale akurat w Żyrardowie trafiły ormowca. Nożownik dostał czapę. Sprawa stała się głośna na całą Polskę. Ludową, bo zabójca dźgał w 1967 roku.