wracam z podróży i dostaje strzał w pysk. codzienność dopada mnie już po otworzeniu drzwi mieszkania. spoglądam na walizkę "jejku muszę zrobić pranie i jedzenie na jutro". wiruje mi w głowie "dlaczego moje życie nie wygląda jak wielka beztroska podróż". ale czy nie za surowo oceniam swoje "codzienne" życie? czy tyle tak sobie gadam, aby nie było mi zbyt dobrze? jak nie zwariować po powrocie z wakacji, zapraszam wasz psotruś
zamów moją książkę "po prostu twórz" - https://live-act.pl/ppt /
ig: https://instagram.com/pbialasiewicz/
kontakt: podcast@banal.pl