Dorota Głuska na ponad pięć miesięcy zrezygnowała z pracy, aby wyruszyć w podróż życia. Zwiedziła wówczas sześć krajów Ameryki Południowej, podróżowała z plecakiem, środkami komunikacji publicznej, w tym również zdezelowanymi autobusami, które z trudem wjeżdżały na górskie szlaki w Andach. To zaskakująca opowieść o odważnej wyprawie kobiety, która nie boi się spotkanych na swej drodze ludzi. Wręcz przeciwnie, uważa ich za potencjalnych przyjaciół, nauczycieli i przewodników. Często zdarza jej się podróżować wspólnie z nimi przez chwilę. Dlaczego tylko przez chwilę? Bo swojej wyprawy nigdy nie planuje na dłużej niż dwa dni do przodu.
W „Burza depcze mi po piętach” usłyszymy o jedzeniu pieczonej świnki morskiej, szamańskich ceremoniach, żuciu liści koki, halucynogennych napojach z ayahuasca, porze deszczowej w Andach, wspinaczce na aktywny wulkan Villarica. I wszystko to są jej osobiste przeżycia, których nie mogła zaplanować, które wydarzyły się, bo Dorota Głuska to otwarta na świat i ludzi osoba, która dodatkowo – potrafi fantastycznie opowiadać o tym, co ją spotyka.
Kim jest Dorota Głuska? Dziewczyną, która dorastała pośród hangarów lotniska w Krośnie i na warszawskim Tarchominie. Absolwentką zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Obywatelką świata – mieszkała w Londynie i Strasbourgu. Backpackerką uciekającą od turystycznych szlaków, kochającą góry i bezdroża. Podróżniczką, zawsze szukającą swojej drogi i swojego sposobu odkrywania świata. Pasjonatką języków obcych, które są dla niej kluczem do poznawania ludzi na trasach swych wędrówek. Smakoszką wszelkich pyszności, a szczególnie krwistych steków i krewetek.