W 1882 roku poeta pisał do Bohdana Zaleskiego: „Wielce życzyłbym sobie, abyś był łaskaw przeczytać w rękopiśmie moje małe arcydzieło. Niech Cię to nie zraża, że to jest poema miłosne. Zapewne wiesz, iż w literaturze polskiej jest dwa poematy miłosne, to jest pierwsza część „Dziadów” [Mickiewicza] i „W Szwajcarii” [Słowackiego] – tylko dwa obejrzenia się miłości na siebie samą w całej literaturze narodu! Mój poemat trzecim jest”.
O tym, jakie były losy poematu, dowiadujemy się z korespondencji Dionizego, syna Bohdana Zaleskiego, z Zenonem Przesmyckim: „Poemat „Assunta” świętej pamięci Norwid schorzały i zbiedzony wkrótce przed śmiercią wręczył mi z listem do Ojca, w którym prosił o zajęcie się jego ogłoszeniem. Robiłem starania, by znaleźć wydawcę”. Poemat opublikował drukiem w 1907 roku Józef Kallenbach. Po publikacji zaczęły się wieloletnie dysputy o tym, jak rozumieć „Assuntę” – czy zgodnie z sugestią autora uznać utwór za poemat miłosny, czy też czytać go parabolicznie, upatrując w tytułowej bohaterce alegorię sztuki (Assunta lub Assumpta, z wł. „Wniebowzięta”, w tradycji ikonograficznej słowem tym określa się sposób przedstawiania Wniebowzięcia Maryi).
Norwid od lat niepowtarzalną interpretatorkę znajduje w Teresie Budzisz-Krzyżanowskiej. O jej interpretacjach krytycy piszą: „Budzisz-Krzyżanowska czyta Norwida tak, jakby nikt przed nią nie położył na tych słowach oka. Mówi tak, jakby dokładnie w tym samym ułamku sekundy Norwid pisał to, co dźwięczy w jej ustach”. Gdy przed laty została laureatką pierwszej edycji Nagrody imienia Norwida, skomentowała wyróżnienie słowami: „To fantastyczne, bo po raz pierwszy dostałam nagrodę za miłość, która sama w sobie jest nagrodą”.
Teresa Budzisz-Krzyżanowska nagrała „Assuntę” dla Państwa. Pozostaje życzyć, żeby rozumienie i miłość udzieliły się słuchaczom tego nagrania, prowadząc zgodnie ze wskazanym przez Norwida kierunkiem w górę, czyli w głąb tajemnicy człowieczeństwa.
Projekt okładki: A. Merha
Realizacja: M. Jańczak i M. Książkiewicz