Indianie i ci prawdziwi, tacy jak Siedzący Byk, Cochise, Geronimo, czy wykreowani przez literaturę i kino, z których najbardziej znany jest oczywiście Winnetou od lat rozbudzają naszą wyobraźnię. Często ich historie były wytworem amerykańskiej prasy, budowaniem mitów, nie tylko tych w których okrutni Indianie bezwzględnie mordują i skalpują osadników, ale także kreacją wodzów i ich plemion nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Dość powiedzieć, że największy kreator wizerunku Apaczów – w pewnym momencie wręcz będących synonimem określenia Indianin, niemiecki pisarz Karol May nigdy nie odwiedził miejsc gdzie działy opisywane przez niego historie Indian, a za Ocean dotarł długo po wydaniu słynnych książek.
Do dziś nie tylko samo określenie tego plemienia, będące nazwą adaptowaną przez Amerykanów od innych Indian, oznaczającą „wroga”, ale także całe spektrum akcesoriów takich jak nie używany nigdy na tym terenie tomahawk, czy rytuał skalpowania wymaga wyjaśnienia. Historia Indian z terenów pogranicza USA i Meksyku, tak zwanej Apaczerii rozciągającej się na terenie kilku stanów o powierzchni bliskiej powierzchni dzisiejszej Polski, to także opowieść o najdłużej trwającym marzeniu o wolności.