Arthur Upfield był australijskim autorem kryminałów. Pod koniec lat dwudziestych XX wieku przebywał w buszu, pracując przy budowie płotu na króliki i rozmyślał nad fabułą swojej kolejnej powieści. Pewnego wieczoru przy ognisku, rzucił wyzwanie, żeby wynaleźć jak najlepszy sposób pozbycia się ciała. Po chwili zastanowienia z rozwiązaniem wyszedł niejaki George Ritchie. Zaproponował, żeby zwłoki najpierw spalić. Następnie należało bardzo dokładnie przeczesać popioły. Wyciągnąć z nich wszystkie kości, zęby, a także plomby lub metalowe protezy. Ritchie radził, żeby plomby i protezy rozpuścić w kwasie. Wreszcie, kości należało zmielić i pył rozsypać. Tak powstała książka pod tytułem "Piaski Windee". Powieść, która znajduje się na listach stu najlepszych powieści kryminalnych w historii. Pierwszy wielki sukces literacki i komercyjny Arthura Upfielda.
Jednak Upfield nie zdawał sobie sprawy, że tamtego wieczora przy ognisku siedział pewien mężczyzna, który bardzo uważnie słuchał rozmowy o przyszłej powieści pisarza i wymyślonym sposobie na pozbycie się zwłok. I potem postanowił wypróbować, jak to zadziała w prawdziwym świecie.