Odcinek #76, w którym siedzimy z Łukaszem Orbitowskim w sopockiej kawiarni i rozmawiamy o miłości totalnej. O momencie, w którym pisarz boi się pisać i gdy zbiera się na odwagę opowiadania o pięknym rodzaju słabości. Dyskutujemy o Dustinie, który notuje wspomnienia matki, dzięki którym poznaje swojego ojca. Pojawia się Helena i T jak tęsknota. Jest też K jak Klara, bohaterka, której Orbit się nie spodziewał. Trafiamy do G jak gomułkowskiej Gdyni. Jesteśmy w środku zapomnianej historii. Przyglądamy się R jak relacjom rodzinnym i sprawom , których się nie porusza. Szarzyznę PRL-u przecinają Z jak Zorro i U jak UFO. I jest miłość. Dużo miłości.