Odcinek #67, w którym siedzimy z Janem Burnatowskim w księgarni De Revolutionibus i tasujemy- jak karty- wiersze Janusza Szubera. Zamiast gry wychodzi nam lekcja uważności. Jest P jak pejzaż pierwotny, wielokulturowość i cenny wokabularz. Oddalamy się i wracamy do S jak Sanoka. Pojawia się A jak archiwariusz i D jak dorosły. Wspominamy M jak mojość poety, która „jest wyłącznie stąd i tu”. Powstaje z tego portret wielokrotny. Przystajemy na chwilę na żółtym patio poety. Życie zaczyna brzmieć utratą, a wokół nas gęstnieją powidoki. Jak powidła.