W nocy 25 stycznia 2019 roku Dakota James, student uniwersytetu Duquesne został wyrzucony z baru, w którym się bawił razem z grupą przyjaciół. Obsługa uznała, że jest zbyt pijany. Dakota James wyruszył więc w samotną drogę do domu. Kamery monitoringu w Pittsburghu złapały go w kilku miejscach, ale w pewnym momencie chłopak po prostu zniknął. Zaniepokojona rodzina zaalarmowała następnego dnia policję. Wszczęto poszukiwania, w które zaangażowały się setki wolontariuszy. W całym mieście wisiały plakaty z podobizną Dakoty Jamesa. 6 marca 2019 roku kobieta, która wyszła na spacer ze swoim psem, zauważyła ciało unoszące się na powierzchni rzeki Ohio. Natychmiast zawiadomiła policję, a funkcjonariusze wkrótce poinformowali, że po czterdziestu dniach poszukiwań odnaleziono ciało Dakoty Jamesa. Sekcja zwłok wykazała, że chłopak się utopił. Ale według byłego nowojorskiego policyjnego detektywa Kevina Gannona prawda była zupełnie inna. Dakota James jest kolejną ofiarą gangu seryjnych zabójców znanych jako Smiley Face Killers. Mają być oni odpowiedzialni nawet za 300 morderstw we wschodnich Stanach Zjednoczonych. Gannon tropi ich od ponad dwudziestu lat. Kim są Smiley Face Killers? Jak działają? Kim była ich pierwsza ofiara? I przede wszystkim... czy naprawdę istnieją?