Ciało brutalnie zamordowanej sprzedawczyni jako pierwszy znalazł przypadkowy klient. Kobieta leżała na podłodze, cała we krwi. Do tej zbrodni doszło w miejscowości Niedomice koło Tarnowa 23 stycznia 2001 r. Policji od początku było trudno ustalić motyw sprawcy. Kasa fiskalna w sklepie pozostała nienaruszona. Leżąca w widocznym miejscu kasetka z utargiem też została nietknięta. Zniknęła natomiast torebka sprzedawczyni oraz butelka wódki. Sprawca ze swoją ofiarą obszedł się wyjątkowo bezlitośnie. Na ciele 35-letniej Teresy Kosman wykryto 21 śladów po uderzeniu ostrym narzędziem, najpewniej scyzorykiem. W sklepie było mnóstwo krwi. Szczęście w nieszczęściu – technikom kryminalnym udało się odkryć, że to nie tylko krew ofiary, także jeszcze innej osoby. Właściwie nie było wątpliwości, że muszą być to ślady sprawcy. 20 lat temu zabójcy nie udało się namierzyć. Jednak teraz, po latach w końcu najpewniej tę zagadkę rozwiązano. Zarzut zabójstwa sprzedawczyni z Niedomic usłyszał 39-latek, który odsiadywał właśnie wyrok za rozbój. W chwili zbrodni miał 17 lat. Niedługo miał już wyjść z więzienia, teraz grozi mu dożywocie. O tej zbrodni i o zarzutach dla podejrzanego rozmawiamy z mł. insp. Sebastianem Gleniem z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.