Ta zbrodnia 20 lat temu wstrząsnęła Milanówkiem. 23-letnia Monika Białek pracowała w lokalnej pizzerii jako pomoc kuchenna. 13 października 2001 r. pracę skończyła ok. 22.00, wsiadła na rower i pojechała do domu. Ale nigdy nie wróciła. Rower młodej kobiety znaleziono dość szybko w zaroślach. Na jednośladzie oprócz odcisków palców Moniki zabezpieczono także ślady daktyloskopijne jeszcze jednej osoby. Samej Moniki szukano jeszcze długo. Dopiero w lipcu kolejnego roku podczas prac remontowych na jednej z posesji w Milanówku robotnik odsłonił starą, nieużywaną studnię, a tam znalazł zwłoki. Ciało było w stanie tak daleko posuniętego rozkładu, że badania DNA trwały kolejny niemal rok. Dopiero w kwietniu 2003 r. ustalono, że faktycznie są to zwłoki Moniki Białek. Policja aresztowała Witalija S. - 23-letniego Ukraińca, który wynajmował dom na posesji, gdzie znaleziono ciało ofiary. Okazało się, że na rowerze Moniki znaleziono właśnie jego ślady linii papilarnych. I to był w zasadzie jedyny dowód w tej sprawie. Niewystarczający. Sąd Witalija S. uniewinnił, wskazując jednocześnie, jak wiele innych śladów policja i prokuratura zignorowały. O nich, o samej zbrodni, o możliwych scenariuszach mówimy w najnowszym odcinku "Morderstwa (nie)doskonałego". Gościem jest właścicielka pizzerii, w której pracowała Monika Białek.