Odcinek #129, w którym w Goyki 3 Art Inkubatorze w Sopocie pytam Agę Zano o to, ile trzeba przetłumaczyć książek by zabrać się za prozę Bernardine Evaristo.
Rozmawiamy o T jak trudności przekładu i P jak prestiżu autora, autorki. Sprawdzamy tekstową przestrzeń między Virginią Woolf, Jamesem Joycem a literaturą lotniskową. Mówimy o tym, co to znaczy wstrzelić się w odpowiedni rejestr słów, dotykamy tego co boli tłumaczkę, kiedy zamienia się w C jak czytelniczkę. Dominuje litera P jak pasja, praca, przemęczenie i pokora. Pytam wprost o czas na małe poprawki i zgodę na bycie redagowanym. Pojawia się temat W jak wydawców i sojuszy w pracy tłumaczeniowej. Zastanawiamy się czy lepiej przekładać tych, którzy zaskakują, czy tych, którzy wciąż piszą jedną książkę. Zahaczamy o M jak małe języki i nową F jak falę przekładów klasyki.
Przyglądamy się procesowi wchodzenia w J jak język pisarza, pisarki i nie chcemy czytać tylko jednej wrażliwości.
Partnerem tego odcinka jest Audioteka- dobrze opowiedziane historie.