Stany Zjednoczone, rok 1912.
Trzy lata po ustąpieniu z fotela prezydenta USA, Theodore Roosevelt postanawia ponownie stanąć w szranki wyborcze.
Jego sztab drukuje trzy miliony ulotek promujących kandydata na prezydenta.
Jednak w pewnym momencie dociera do nich fatalna informacja - okazuje się, że sztab nie posiada praw autorskich do zdjęcia na ulotkach.
Według szybkich szacunków należało liczyć się z roszczeniami rzędu trzech milionów dolarów. Z kolei nieskorzystanie z wydrukowanych ulotek oznaczałoby zaprzepaszczenie szans na wygraną. Na dodatek autor problematycznych zdjęć - Moffett - był zgorzkniałym cynikiem myślącym jedynie o pieniądzach.
Kampania zawisła na włosku.
Wtedy do akcji wkroczył szef sztabu George Perkins, który wysłał do autora zdjęć list o następującej treści: "Zamierzamy rozdać miliony broszur ze zdjęciem Theodora Roosevelta. Będzie to wielka reklama dla fotografa, którego wybierzemy. Ile jesteś gotów nam zapłacić żebyśmy wybrali Twoje?". Moffett odpowiedział błyskawicznie: "Cóż, nigdy jeszcze czegoś takiego nie robiliśmy, ale w tej sytuacji będziemy szczęśliwi mogąc zapłacić Wam 250 dolarów”.